Świętokrzyski Portal Innowacji
 
Wersja dla niewidomych
Szukaj


English version

"Najszybszym sposobem na odniesienie sukcesu jest podwojenie tempa popełniania pomyłek."
Thomas Watson,
twórca potęgi IBM

Jesteś 384304 gościem
na naszej stronie
Świętokrzyski Portal Innowacji - Informatyka dodaje biznesowi skrzydeł
Wraz z końcem roku szkolnego, w czerwcu w ramach projektu „Nowoczesna Szkoła Zawodowa – Nowoczesny Region” zakończył się pierwszy etap wdrażania elementów kształcenia dualnego, koordynowany przez Świętokrzyski Związek Pracodawców Prywatnych Lewiatan we współpracy szkół i przedsiębiorców, w zawodach związanych z wiodącymi branżami regionu. W roku szkolnym 2016/2017 ponad 500 uczniów z blisko 30 szkół zawodowych uczestniczyło w kształceniu dualnym u ponad 20 pracodawców z regionu. Adepci zawodów: technik informatyk, organizacji reklamy, mechanizacji rolnictwa, obsługi turystycznej, urządzeń i systemów energetyki odnawialnej, żywienia i usług gastronomicznych, budownictwa, hotelarstwa, mechatroniki, terapeuci zajęciowi i logistycy, zdobywali wiedzę o aktualnych wyzwaniach w poszczególnych branżach, poznali oczekiwania pracodawców i potencjalne przyszłe miejsca pracy. Jak pokazują pozytywne doświadczenia pierwszego roku wdrażania dualnego podejścia do kształcenia zawodowego, nawet niewielka liczba godzin w roku szkolnym (20 h na rok) spędzona na zajęciach prowadzonych przez praktyków zawodu czy wizytach w przedsiębiorstwach daje realny obraz pracy w zawodzie, otwiera przed młodymi ludźmi nowe możliwości, rozwija i uczy.Przedsiębiorcy, stali się współtwórcami projektu, przygotowując autorskie programy kształcenia dualnego, wzbogacając podstawę programową o aktualną wiedzę z branży. Uwzględniano w nich potrzeby lokalnego rynku pracy, przy czym nie zapominano jak istotne znaczenie mają tu inteligentne specjalizacje.
Inteligentne specjalizacje to inaczej mocne strony regionów, w których drzemie największy potencjał, dzięki któremu każdy z nich może być konkurencyjny w kraju i na rynkach międzynarodowych. Jeśli zdarzało się wcześniej, że niektóre z nich podpatrywały i starały się naśladować regiony, odnoszące sukcesy, tym razem musiały przyjrzeć się własnym zasobom i znaleźć te, które zdynamizują ich rozwój.
Polska jako kraj wytypowała 19 takich specjalizacji, jeżeli chodzi o regionalne – każde z województw wskazało od 3 do 9. Na przykład Podkarpackie wybrało 3, spośród których największy potencjał – dzięki Dolinie Lotniczej – dostrzegło właśnie w lotnictwie i kosmonautyce. Województwo świętokrzyskie wskazało: przemysł metalowo-odlewniczy, zasobooszczędne budownictwo, nowoczesne przetwórstwo rolne, turystykę zdrowotną i prozdrowotną, branżę targowo-kongresową, zrównoważony rozwój energetyczny oraz technologie informacyjno-komunikacyjne(ICT).
Ta ostatnia specjalizacja, obok produkcji żywności i przetwórstwa spożywczego energetyki oraz obszaru związany ze zdrowiem, medycyną i rehabilitacją, cieszyła się największą popularnością także w innych regionach.
Technologie informacyjne i komunikacyjne (ICT) to rodzina technologii przetwarzających, gromadzących i przesyłających informacje w formie elektronicznej: w tym telekomunikacja przewodowa i bezprzewodowa, usługi informatyczne związane z oprogramowaniem i przetwarzaniem danych oraz produkcja nowoczesnego sprzętu telekomunikacyjnego i komputerowego.

Przedsiębiorstwami reprezentującymi tę branżę, realizującymi kształcenie dla uczniów z kierunku technik informatyk w ramach projektu „Nowoczesna Szkoła Zawodowa – Nowoczesny Region”, są:

  • NOMAX Małgorzata i Piotr Radziejewscy (dla Zespołu Szkól Ponadgimnazjalnych nr 3 im. Stanisława Staszica we Włoszczowie),
  • Techkomp Paweł Kaleta (dla Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 im. ks. Stanisława Konarskiego w Jędrzejowie),
  • LINACTI SOFTWARE (dla Zespołu Szkół Informatycznych w Kielcach),
  • PC Markus (dla Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Stanisława Staszica),
  • ELEX Oddział Kielce (dla Zespołu Szkół Elektrycznych w Kielcach),
  • ELEX Oddział Ostrowiec Świętokrzyski (dla Zespołu Szkół nr 3 w Ostrowcu Świętokrzyskim),
  • P.H.U BitNet s.c (dla Zespołu Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie w Ożarowie),
  • Serwis24 Łukasz Warszawa (dla Zespołu Szkół Technicznych w Skarżysku-Kamiennej),
  • Softnet Systemy Komputerowe Grzegorz Wybraniec (dla Zespołu Szkół Techniczno-Informatycznych w Busku-Zdroju),
  • Pilkington Polska Sp. z o.o. (dla Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących im. prof. Zbigniewa Strzeleckiego w Sandomierzu).
Odwiedziłam dwa, spośród wymienionych powyżej przedsiębiorstw: NOMAX Małgorzata i Piotr Radziejewscy w Jędrzejowie i LINACTI SOFTWARE w Kielcach. Obie firmy reprezentują branżę informatyczną, zajęcia prowadzone przez właścicieli, skierowane były do uczniów specjalności technik informatyk, ale programy zajęć różne, bo uwzględniające profil ich działalności firm. Zdumiało mnie to, że niezależnie od siebie obaj panowie, mówiąc o przyszłych karierach młodych ludzi, podkreślali jak ważna w życiu jest pasja i kreatywność. Z ich opowieści przebijała troska o to, aby jak najpełniej wykorzystać ofiarowany im w ramach projektu czas i na ile zdołają przygotować młodzież do startu w dorosłe życie zawodowe.

Przedsiębiorstwo wielobranżowe NOMAX Małgorzata i Piotr Radziejewscy istnieje od 1996 roku. Na początku była to hurtownia opakowań, potem bardzo szybko weszła informatyka, kasy fiskalne, materiały biurowe doszły później.

– Przez 8 lat byłem czynnym nauczycielem – mówi pan Piotr Radziejewski. – Potem odszedłem od zawodu, ale nauczycielstwo pozostało moją pasją. Cały czas prowadzę jakieś zajęcia, kursy dla różnego typu firm i nie ukrywam, że pomaga mi w tym moja nauczycielska przeszłość.

Jak przebiegają zajęcia prowadzone przez Pana w ramach projektu „Nowoczesna Szkoła Zawodowa – Nowoczesny Region”?

Klasa 20-osoba podzielona jest na dwie grupy. Gdy jest 10 uczniów, można z każdym nawiązać kontakt i każdy może się wypowiedzieć. Na zajęciach nie korzystam z komputerów, cały czas prowadzimy dialog. Nie ograniczają nas też dzwonki szkolne, to daje mi poczucie luzu. Kiedy w innym czasie mówię, „Zróbmy sobie 5 minut przerwy”, zdarza się, że nie wychodzą, dalej kontynuują dyskusję i to jest fajne. A potem patrzę na zegarek, i pora kończyć, a niewiadomo kiedy czas upłynął. Oczywiście nie zawsze się tak dzieje, ale się zdarza, i to uważam za sukces, bo wtedy widzę, że ich to interesuje, że nie zanudzam.

Zajęcia prowadzę po skończonych przez nich lekcjach, są więc trochę zmęczeni, ale myślę, że mimo wszystko moje zajęcia im zaowocują w przyszłości. Mam z każdą grupą po 5 godzin teorii w każdym semestrze i 5 godzin praktyki.

Pierwszy blok spotkań przygotowany na 1 semestr obejmował takie zagadnienia, jak m.in.: zakładanie i prowadzenie przedsiębiorstwa informatycznego, specyfika jego działania, pozyskiwanie klientów oraz kalkulacja kosztów, bezpieczeństwo danych w firmie i sposoby ochrony przed ich utratą. W drugim semestrze były to: praca zdalna z klientem biznesowym, zabezpieczenie komunikacji internetowej, wykorzystywanie dostępnych rozwiązań czy umiejętne prowadzenie dialogu czy realizacja oczekiwań różnych działów firmy.

W ramach zajęć praktycznych przygotowałem wycieczkę do zakładów Elzab w Zabrzu.

Pomyślałem, że dobrze by było, aby w ramach praktyki uczniowie mieli kontakt z rzeczywistym przedsiębiorstwem. Zakłady Elzab w Zabrzu są jedynym naszym dostawcą sprzętu fiskalnego, a że są liderem w branży informatycznej, dlaczego zatem, jeśli chcemy się uczyć, nie robić tego od najlepszych. Chciałem, żeby uczniowie przy okazji pomyśleli, co dalej, czy nie korzystniej będzie pracować w takich zakładach jak te, bo nie ukrywam, że miejscowy rynek pracy jest ograniczony
i nie dla każdego w Jędrzejowie znajdzie się zatrudnienie. Niektórzy będą musieli wyjechać do dużych zakładów, więc dobrze, żeby zobaczyli jedne z nich, żeby w przyszłości się nie wystraszyli tego ogromu, kontroli, wejścia–wyjścia z zakładu, zasad, jakie tam obowiązują, nawet ubrań ochronnych.

Zostaliśmy oprowadzeni przez pracowników i uczniowie mogli zobaczyć, co ich czeka w przyszłości. Jak może wyglądać ich praca, jak wygląda zakład od środka, jak produkt powstaje od podstaw. Ale nie tylko zwiedzają, dodatkowo mają także ćwiczenia. Oczywiście, jeżeli nie ma natłoku prac, mają możliwość stanąć przy linii produkcyjnej, nawet żeby przykręcić śrubkę. Wiadomo, że jak się czegoś dotknie, to lepiej się utrwala, na pewno teraz wiedzą, jak wygląda moduł fiskalny.

Uczniowie przy okazji wycieczki mogą poznać plusy i minusy danego zawodu, i zdecydować może lepiej się rozejrzeć i znaleźć sobie inną pracę. A może zostać dla siebie pracodawcą.

Jako kolejną planuję wycieczkę do zakładów produkujących drukarki 3D. Chciałbym, żeby doszła do skutku, na razie trwają negocjacje.

Nie ukrywam, że na pierwszych zajęciach trochę ich sprowadzam na ziemię, bo ich wyobrażenia, oczekiwania wobec życia mają się nijak do rzeczywistości. Na początku staram się im przekazać, żeby nie pracowali dla pieniędzy. Oczywiście od razu pojawiają się uśmiechy, kiedy mówię: „Nie możecie żyć dla pracy. Nie możecie żyć dla pieniędzy, bo może się zdarzyć, że nigdy tych pieniędzy nie będziecie mieli i stracicie życie”. Zaczyna się dyskusja i na koniec przyznają mi rację.

Mówiłem im ostatnio, że można zrobić biznes z każdej branży, żyć spokojnie i być szczęśliwym. Ci, którzy rozwijają swoje pasje, ci żyją. Nieważne, czy to będzie artystyczne prostowanie gwoździ, malowanie ścian czy wspinaczka – ze wszystkiego można zrobić superbiznes. Warunek – jeżeli będziemy robić to, do czego jesteśmy stworzeni, co kochamy. I muszę przyznać, że widzą to, dostrzegają w otoczeniu ludzi, którzy sobie radzą, choć robią rzeczy dla niektórych śmieszne, dla innych dziwne.

Tak samo jest w zawodzie informatyka, jeżeli nie będziemy tego czuli, nie będziemy umieli nawiązać kontaktu z klientem – a to właśnie jeden z moich tematów – to niewiele osiągniemy. Przykładem jest rozmowa z księgową, której zależy, żeby określona kratka była w tym, a nie innym miejscu.

Jakie predyspozycje powinien mieć informatyk?

Przede wszystkim musi zainteresować się komputerami. Musi być otwarty, nie może spocząć na laurach, bo informatyka jest tą dziedzina wiedzy, która się szybko rozwija, a zatem i dezaktualizuje, a w związku z globalizacją przez Internet mamy dostęp do informatyków z całego świata i do rozwiązań z całego świata. Musi być ktoś naprawdę wybitny, twórczy, żeby coś wnieść nowego, żeby zaistniał. Programista, który nie tworzy nic nowego, tylko będzie odtwarzał istniejące systemy musi być bardzo rzetelny, bo tu już się nie da fantazjować. Nie ukryje się pewnych rzeczy, że się zrobi

później, bo się nie chciało dokończyć. Że coś tak działa, to czysta matematyka, jeżeli do 1 nie dodamy 1, to nigdy nie będzie 2. Jeżeli gdzieś nie złączymy odpowiednich przewodów przy jakiejkolwiek instalacji, cały przewód nie będzie działał.

A wracając do pytania o predyspozycje, na pewno intuicję, umiejętność rozmowy, prowadzenia dialogu z klientem, kiedy przyjmuje zlecenie. On nie ma się popisywać swoją wiedzą przed zleceniodawcą, ale wykonać swoją usługę jak najlepiej i jak najszybciej. I wtedy klient pozna się na tym i doceni jego pracę.

Czy w rozmowach przyznają się, że któryś programuje, żeby zarobić na swoje wydatki?

Nie, raczej nastawiają się, że dostaną pieniądze od rodziców. Jeden z chłopców przyznał się, że dorabia sobie, robiąc wylewki w firmie brata.

Każdy może, ale nie każdy musi być wybitnym programistą.

Praca informatyka w zakładach pracy tak naprawdę polega na dbaniu o bezpieczeństwo, o nienaganną pracę systemów. Jeśli znajdą w tym szczęście, to świetnie. Muszą się odnaleźć i spełnić w tym, co będą robić, a wtedy przyjdą i pieniądze, bo ludzie się na jego pracy poznają. Teraz chcą to zobaczyć, chcą to poczuć i to jest ta wartość dodana.

Wybierają ten kierunek, bo to wydaje się łatwe. W większości trafiają tu, bo kolega też idzie, czasem, bo są i tacy, całkowity przypadek, a inni z pasji do komórki, internetu. A czują się w tym jak ryby w wodzie, bo urodzili się w erze komputerów, znają je od małego. Czują się z tym dodatkowo dobrze, porównując swoje umiejętności z umiejętnościami rodziców, dziadków. Oczywiście szkoła to weryfikuje. A trzeba pamiętać, że szkoła ma ich nauczyć czytać, pisać, liczyć i rozumieć, jeśli będą posiadali te umiejętności, to znajdą to, czego im potrzeba, będą potrafili dostosować do zmieniających się warunków.

O co pytają, co ich interesuje?

Począwszy od podstawowego pytania, jak założyć firmę? Do jakich urzędów muszą się udać zakładając ją. Jakie ryzyka się z tym wiążą?  Co im wolno, a czego nie wolno.

Bardzo są zainteresowani pozyskiwanie funduszy unijnych. Uświadamiam im, jakie niebezpieczeństwa niesie Internet, o danych wrażliwych, danych tajnych. Jako informatycy też będą mieć dostęp do danych klienta, nawet naprawiając Windowsa, to są dane bardzo wrażliwe. Informatyk musi być rzetelny i na tyle uczciwy, żeby nie robić nic poza oczami właściciela. Przykładowo, jeśli wychodzi zrobić herbatę., odchodzimy od komputera, żeby nie coś z niego zostało wysłane albo skopiowane.

W przyszłością będą mieć  dostęp do informacji, muszą sobie z tego zdawać sprawę.

Na tych zajęciach dualnych chcę im dać to, co otworzy im świat. Może w przyszłości będą wdzięczni, gdy w pamięci odtworzą sobie to, co teraz do nich mówię, powrócą do tego i pomyślą, że to, co ten facet kiedyś im mówił, to faktycznie się sprawdza.

LINACTI SOFTWARE w Kielcach to między innymi tworzenie aplikacji internetowych na każdej warstwie, głównie Unix/Linux, dostosowywanie oprogramowania dla potrzeb małych i średnich przedsiębiorstw.

 

Jak zaczęło się Pańskie zainteresowanie komputerami?

– Do szkoły chodziłem na ulicę Wojewódzką, do „dziesiątki”. Przy tej ulicy był wtedy jedyny sklep w Kielcach z elektroniką. Chcąc nie chcąc dwa razy dziennie przechodziłem koło witryn sklepowych. Miałem wtedy 12 lat, ale to mnie kręciło. A to sobie kupiłem tranzystorek, a to układ scalony, a czytałem „Młodego Technika”. Komputerami zacząłem interesować się pod koniec lat 80., to były komputery 8-bitowe: ZX Spectrum, Commodore C64, Atari 800XL. Zespół Szkół Elektrycznych organizował „Mikołajki z komputerem”. Wystawiono na pokaz nie tylko wyposażenie szkoły, ale uczniowie technikum przynosili swoje domowe komputery i to był taki showroom, gdzie można się było dzielić wiedzą, oprogramowaniem, i kiedy zobaczyłem te rzeczy, to do dziś pamiętam, tak mi to utkwiło w pamięci, że ten obraz jeszcze dziś widzę po tylu latach.

Wtedy zdecydowałem, że to będzie następna szkoła, że po podstawówce chcę iść do kieleckiego Elektryka, już wtedy pasjonowała mnie elektronika i komputery, a głównie mikroelektronika.

Zdawałem do technikum, ale się nie dostałem. 3 lata spędziłem w szkole zawodowej i kolejne 3 w technikum, łącznie 6 lat w szkole średniej, ale gdyby była taka możliwość, żeby jeszcze raz wybierać, to wybrałbym tak samo. Zawodówka to 3 dni na warsztatach i 2 dni teorii, w technikum odwrotnie. Zawodówka była idealnym miejscem, gdzie się można było wykazać, po co siedzieć w ławkach, jeśli można coś zrobić, można działać.

Po technikum poszedłem na informatykę na wydziale WEAiI na Politechnice Świętokrzyskiej. To była też moja pierwsza praca – zarządzanie siecią na Politechnice, byłem na 4 roku. Potem zdobyłem kolejne doświadczenie z systemami unixowymi, a kiedy w 1991 roku pojawiła się pierwsza wersja Linuxa, dostrzegłem jego zalety i już w następnym roku tworzyłem w oparciu o niego oprogramowanie na Politechnice. Były projekty, które oddawali studenci, można było na różne platformy sprzętowe robić to oprogramowanie i ja się zdecydowałem, że to będzie Linux, pracuję na nim do dziś. Wdrażam te technologie u klientów, tworzę w nim oprogramowanie serwerowe.

Przeszło 5 lat temu założyłem tutaj firmę, działam na własny rachunek, na serwerach wspomagam procesy biznesowe, konstrukcyjne, produkcyjne, jednym słowem oprogramowanie narzędziowe, pomagające działać firmie.

Jakie predyspozycje powinien mieć kandydat na informatyka? Czy wystarczy, że lubi grać, kocha komputery?

Jest dużo takich ludzi, którzy myślą, że umiłowanie gier komputerowych to jest coś, co warunkuje, że w są w stanie pójść za tym dalej. Dla amatorów gier komputerowych pasją jest samo granie.

Dobrym kandydatem na człowieka, który chciałby zarabiać pieniądze na informatyce jest człowiek z umiejętnością rozwiązywania problemów, analityczny, tu trzeba mieć umysł ścisły.

Trzeba też być pasjonatem. Często praca z kodem jest nużąca, ciągłe poprawianie czegoś, zapętlenie się, niemożliwość wyjścia z dobrym rozwiązaniem zniechęca.

Dlatego pasja jest bardzo ważna, bez niej jesteśmy odtwórcami. Oczywiście informatycy, którzy zajmują się wprowadzaniem danych też są potrzebni, jakieś źródła danych, jakoś je spiąć, i ciągle przetwarzać, nudna robota, jak robotników przy taśmie. Ford takich potrzebował i takich sobie wykształcił. W naszym szkolnictwie takich informatyków też się kształci, takich, którzy umieją rozebrać komputer, potem go złożyć, zainstalować Windowsa, coś skonfigurować. Czy to jest informatyk – pewnie tak. Gdzieś tam, w jakimś olbrzymim zbiorze z napisem „informatyk” taki człowiek znajdzie sobie miejsce.

Ja siebie widzę raczej jako twórcę oprogramowania, kogoś kto rozwiązuje czyjeś problemy. Jeśli jest jakieś wąskie gardło w obiegu w jego firmie, to znaleźć i rozwiązać problem. Coś, co wspiera jakieś procesy decyzyjne. To działa w taki sposób, że biznes dostaje skrzydeł. Narzędzie informatyczne, które ja mu dam, pozwoli mu się lepiej rozwinąć.

Czy droga kariery informatyka musi zaczynać się na studiach?

To zależy, gdzie chcemy podjąć pracę, bo jeśli to ma być praca na własny rachunek i będziemy własnym szefem, to musimy sobie postawić pytanie, czy chcemy, żeby nasz szef miał tytuł magistra. Ja się nie tytułuję magistrem inżynierem – ja robię oprogramowanie, więc gdybym wiedział, że tak skończę jak teraz, gdzie będę własnym szefem, to chyba bym nie poszedł na studia. I nawet w Polsce jest już trend taki, że to coraz bardziej zamiera. Obserwuję moich znajomych, którzy są zatrudniani w dużych firmach z zagranicznym kapitałem, tam rozmowa przebiega na temat co będzie tam dany człowiek robił, jakie technologie ogarniał i co potrafi robić. To nie są pytania, co robiłeś na studiach, jaką pracę magisterską pisałeś, o co mnie często pytano, kiedy podejmowałem pracę, ale tu mówmy o 90. latach. Teraz liczy się raczej willing to work, czyli czy chcesz pracować w tym zawodzie. Co potrafisz? Co ci sprawia przyjemność, a nie jakie masz wykształcenie. Dlaczego? Ja myślę, że szczególnie w informatyce ma to duże znaczenie. Na przykład wczoraj kupiłem książkę o programowaniu w Pytonie i ona została wydana w 2009 roku, tzn. po dwóch latach pojawiła się w Polsce, do dziś jest sprzedawana i nie ma wznowienia. My mówimy o historii informatyki. Czytając taką książkę zapoznaję z się z technologią, która na rynku była 11 lat temu. To jest już muzeum, więc tę wiedzę trzeba korygować informacjami z Internetu – jakieś fora dyskusyjne czy inne miejsca, gdzie można poczytać o tym, co jest nowego, szczególnie jeśli się chce wystawać ponad przeciętną, tu lepszym źródłem wiedzy jest Internet.

Mnie nie chodzi o to, aby pracownik umiał programować w jakimś języku, ale aby umiał rozwiązywać problemy biznesowe, żeby sam zderzył się z jakimś problemem, a tego szkoła nie nauczy. Natomiast fajnie jest jak uczeń, student jest w stanie podjąć pracę w trakcie nauki, to mu bardzo dużo pomoże. Myślę, że to jest ważniejsze nawet niż nauka. Nawet jakbym miał rok powtarzać, to bym się zdecydował na podjęcie pracy, żeby zdobyć doświadczenie, które pozwoli mi na rynku pracy mieć jakąś wartość.

Projekt „Nowoczesna szkoła zawodowa – Nowoczesny region” bardzo mi się podoba, Widać, że dzieciaki chętnie przychodzą na te zajęcia, widzę, że aktywizuje ich to. Często zadają  poważne pytania typu – czy ja powinienem iść na studia. Odpowiedzi na to pytanie każdy młody człowiek musi sobie udzielić sam, ja mogę go pokierować, powiedzieć „Słuchaj, jeżeli będziesz chciał pracować, np. w administracji, gdzie będziesz siecią administrował, lepiej żebyś miał magistra, ale jeśli chcesz iść pracować do Motoroli, to nie, bo oni tam szukają ludzi dobrze zakręconych, takich, którzy kochają technologię, a nie ludzi, którzy mają tytuły, to dla nich nie ma znaczenia”.

Proszę opowiedzieć mi o Pańskich uczniach.

Grupy są 10-osobowe, a jeśli mówimy o spotkaniach tutaj w firmie, to nie więcej niż 2 osoby. Prowadzę zajęcia i teoretyczne, i praktyczne. Teoretyczne zajęcia odbywają się w szkole. W tym roku zrobiłem je trochę inaczej niż w poprzednim, bo wcześniej zapytałem uczniów, czym byliby zainteresowani. Znają mnie, wiedzą, czym się zajmuję. Zdecydowali, żebym prowadził zajęcia o programowaniu wysokopoziomowym w języku Pyton, jest to język, którego używam od lat, a co za tym idzie mam w nim spore doświadczenie.

Podzieliłem tak te zajęcia, że na początku jest teoria, a potem będą zajęcia praktyczne przy komputerach, gdzie będą tworzyli oprogramowanie pod moim nadzorem. Zajęcia nie są obowiązkowe, są poza planem, po lekcjach. Nie sprawdzam listy, wolę mieć połowę grupy, ale zainteresowaną. Ale wychodzi na to, że wszyscy są zainteresowani, frekwencja jest 100-procentowa. Na wstępie omawiamy temat, oczywiście bardzo chętnie odpowiadam na pytania, bo skoro mają mnie na lekcji i nie jestem tylko nauczycielem, ale człowiekiem, który podchodzi do tego praktycznie, to jako praktyk jestem w stanie więcej niż nauczyciel im odpowiedzieć. Często są to pytania, na jakim oprogramowaniu można więcej zarobić, jak tworzyć takie oprogramowanie, jak sprzedawać, czyli jak budować sobie własne portfolio, które potem można zaprezentować przyszłemu pracodawcy.

To jest bardzo ważne, bo zamiast patrzeć w cenzurkę pracodawca patrzy w osiągnięcia na poziomie społecznym. Jak mówię sieć społecznościowa, to większość myśli Facebook, Twitter, ale trzeba wiedzieć, że informatycy też mają własne sieci społecznościowe i w tych sieciach budują swoje profile. Są to profile, które ludzie, zajmujący się zatrudnieniem, nim zatrudnią takiego delikwenta, przeglądają. Tam widać, ile stworzył kodu, jakiej jakości to był kod, czy ktoś był zainteresowany, żeby partycypować w to oprogramowanie, które tworzył. To jest popularne na Zachodzie i widzę, że w Polsce headhunterzy również na to zwracają uwagę. To dobrze, bo to mówi nam więcej o danym człowieku. Jeśli grupa taka jak tu, 20 osób, kończy w danym roku technikum informatyczne z mniej więcej takimi samymi ocenami, to rodzi się pytanie, czym się różnią, którego zatrudnić i wtedy wystarczy tylko spojrzeć na taki profil – czy odpowiedział komuś na jakieś pytanie, czy pomógł, czy rozwiązał jakiś problem. To jest lepsze niż cenzurka, lepsze niż ocena piątkowa z jakiś studiów. To już jest ta wartość dodana.

Czy w tych grupach, zauważa Pan osoby, które już się wyróżniają?

Tak. Zawsze w grupie są co najmniej dwie takie osoby, które najczęściej zadają pytania, siadają bliżej, przychodzą wcześniej, żeby mnie przed zajęciami odpytać z paru rzeczy dotyczących tego, co robili. Albo po zajęciach, kiedy już wszyscy wyjdą z klasy, zostają ze mną jeszcze na kilka minut rozmowy na korytarzu. Nie ma się co oszukiwać, nie wszyscy będą zainteresowani. Dla wielu jest to nowość o czym opowiadam, słuchają o tym, o ile jest to związane z profilem zawodowym, ale tak to niespecjalnie.

Przychodzą ci, którzy chcą wejść w to głębiej i widać to ich zaangażowanie. Widać, że naprawdę mają problemy, tzn. coś zrobili w domu, coś im nie wyszło i chcą np. dopytać i to jest dobry znak.
W ten sposób rozwijają się ludzie kreatywni. Trzeba coś z siebie dać, szkoła nie wszystko nam włoży do głowy, trzeba samemu zrobić ten krok w przód.

Oni już coś tworzą, a to jeden dla kolegi coś napisał, a to na Allegro, aby mu tam listowało, dobrze ściągało, myślą, kombinują.

Jakie zadania im pan przydzielał w czasie praktyk?

Praktyki u mnie trwają miesiąc, staram się dobrać uczniów w taki sposób, żeby mogli w ciągu tych 30 dni zamknąć temat.

Na przykład taki problem z odmianą języka polskiego w zapisie słownym liczb na fakturach. Zgodnie z polskim prawem na fakturach musimy mieć zapis numeryczny, ale też słowny. Dawałem im takie zadanie, żeby uporali z nim, wiadomo, że język polski jest zagmatwany, trzeba znać jego odmianę. W tym przypadku, kiedy mamy liczbę 234, to musi być napisane dwieście trzydzieści cztery, ta dwójka to nie dwa, a dwieście.

Inne zadanie, które mi tu robili to skład komputerowy broszury, czyli działanie parawydawnicze.

Jeden z chłopaków był naprawdę bystry. Robił system analizy tekstu ogłoszenia na Otomoto.pl, chodzi o serwis w Internecie, gdzie można sobie znaleźć samochód używany danej marki w danej cenie. Chodziło mi o to, żeby za pomocą oprogramowania automat przejrzał ogłoszenia, wyjął zdjęcia, podpis, cenę, miejsce, telefon właściciela. Program przy ściągnięciu tych danych z Internetu musiał umieć w szeregu tych danych znaleźć te najważniejsze punkty, w których jest ta dana i żeby program działał automatycznie. Chłopak podjął się tego zadania i skończył je, a tak był zainteresowany, że skończył już po ukończeniu zajęć u mnie.

Na początku muszę się przyjrzeć człowiekowi, pogadać z nim, zobaczyć, czym się interesuje. Jeżeli chłopak jest zainteresowany grafiką, to ja mu nie dam algorytmiki. Proszę, trzeba mi stworzyć taki periodyk dla kombatantów, tu są zdjęcia, tu jest parę tekstów, to trzeba zeskanować, to „zoceerować”, i zrobił to. A inny który lubił pisać algorytmy, to dostał właśnie to zadanie, gdzie trzeba było zamienić liczby na słowa.

Czytałem kiedyś o badaniach dotyczących tego, jak bardzo produktywny jest człowiek w sytuacji, kiedy wykonuje pracę, której nie chce wykonać – robi to siedem razy wolniej. Myślałem, że dwa. No to jeśli mam takie dane, to należy rozmawiać z młodym człowiekiem o jego pasjach zanim mu się da coś do wykonania.

Przygotowując program swoich zajęć, czytałem Podstawę programową i uważam, że ktoś zrobił duży błąd, ponieważ połowa czasu to jest rozbieranie i składanie komputera. Kiedy ktoś chce mieć komputer idzie do sklepu i kupuje już złożony, po co komuś wiedza, co tam jest w środku. Tu nie będzie montowni komputerów, ich trzeba nauczyć oprogramowania. Nie dość, że można to robić w domu, to jeszcze za to dostaną bardzo duże pieniądze. Jestem jak buntownik, jeśli nawet jest napisane, że ja mam minimum zrealizować, ja chcę coś więcej. Dzieciaki po kontakcie ze mną będą mieć wiedzę, która im pozwoli im na napisanie pełnowartościowego programu. Nie jakiejś stronki internetowej. Żeby było powyżej minimum programowego, to wtedy powiemy, że osiągnęliśmy minimum programowe.
Sprzęt nie ma znaczenia, ponieważ na dzień dzisiejszy wydajność komputerów nie jest wykorzystywana w 100%, one zawsze mają nadmiar mocy, szczególnie jeśli chodzi o zagadnienia,

którymi ja się zajmuję, czyli tworzenie oprogramowania, bo jeśli coś będzie trwało dwie sekundy zamiast jednej, to przecież nikt nie poczuje różnicy.

Tu pracuje się intelektem, siadamy i myślimy, jak to zrobić, dyskutujemy – a gdyby te dane były inaczej zagregowane, czy by nie było lepiej? To trzeba napisać, skopiować – działa tak czy inaczej.

Nie wszyscy tacy są, niektórzy woleliby, żeby im powiedzieć, co trzeba zrobić, i ja powiem, ale z niego nie będzie już dobrego pracownika.
Patrzę na ten trening, który ze mną mają, na wyzwania w rozwiązywaniu problemów. Jak oni pójdą do pracy, to będzie im stawiany jakiś problem, konkretny problem do rozwiązania i będą musieli go rozwiązać i nikt nie powie, co mają zrobić, bo po to został zatrudniony. Moi uczniowie są tak przygotowani, aby w przyszłości mogli podjąć każde zadanie – jak wyszkoleni na poligonie żołnierze.

Data dodania: czwartek, 02 listopada 2017
 
Baner Regionalna Strategia Innowacji Województwa Świętokrzyskiego
Logo projektu Innowacyjna edukacja – nowe możliwości zawodowe
Logo projektu Usługi doradcze dla MŚP
Logo projektu KEEP ON
Logo projektu ENERSELVES
Baner aktualizacji uszczegółowienia inteligentnych specjalizacji Województwa Świętokrzyskiego
Logo projektu nowoczesna szkoła zawodowa - nowoczesny region
Współpraca międzynarodowa
Kręgi innowacji
Innowacje na Facebooku
Kanał You Tube
Nowości

 
cofnij do góry
copyrights @ 2010 - 2024
Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego
Departament Inwestycji i Rozwoju
Oddział ds. Innowacji i Transferu Wiedzy


Kapitał Ludzki - Narodowa Strategia Spójności Unia Europejska - Europejski Fundusz Społeczny
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego